Prof. Romuald Tylenda - we współpracy z astronomami z Uniwersytetu Warszawskiego - jako pierwszy na świecie zaobserwował taniec dwóch gwiazd, które po spektakularnym wybuchu połączyły się w jedną.
Jeszcze w 2001 roku gwiazdy, odległe od nas o 10 tys.
lat świetlnych w kierunku centrum Galaktyki, okrążały się w niespełna 1,5 dnia.
Później zaczęły obracać się coraz szybciej i coraz bliżej. Ich taniec zakończył
się w 2008 roku spektakularnym wybuchem. Rozbłyskujący obiekt był wówczas
kilkadziesiąt tysięcy razy jaśniejszy od Słońca.
- Sytuacja, w której dwie gwiazdy krążą tak blisko siebie, że stykają się i
wymieniają się materią, są we Wszechświecie dość popularne. Określa się je
mianem układów kontaktowych. Najbliższy znajduje się zaledwie 44 lata świetlne
od Ziemi - tłumaczy prof. Tylenda z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja
Kopernika Polskiej Akademii Nauk w Toruniu.
Astronomowie od prawie 30 lat twierdzili, że w takich
układach gwiazdy w końcu się ze sobą zleją. Szkopuł w tym, że do tej pory nikt
tego nie zaobserwował. Prof. Tylendzie udało się to dzięki obserwacjom
1,3-metrowego teleskopu Uniwersytetu Warszawskiego w chilijskim Las Campanas.
Sam wybuch był interesujący, ale baczniejszą uwagę toruńskiego naukowca
zwróciły dopiero doniesienia o dziwnym zachowaniu rozbłyskującej gwiazdy.
Początkowo uczeni zakładali, że jest to tzw. gwiazda nowa, ale te powinny z
czasem stawać się coraz gorętsze. Tymczasem obiekt ochrzczony jako V1309
Scorpii robił się coraz chłodniejszy.
Ponieważ właśnie na ten rejon nieba spoglądał od dawna warszawski teleskop,
prof. Tylenda sięgnął po wykonane przez aparaturę wyniki obserwacji. Na podstawie
ponad 2 tys. pomiarów - w tym ok. 1340 sprzed wybuchu - ustalił, że nowa
gwiazda powstała właśnie z układu kontaktowego. To tzw. czerwona nowa, dopiero
trzeci taki obiekt wytropiony w naszej Galaktyce. - Można spekulować, że masa
gwiazdy to ok. 1-3 mas Słońca - mówi toruński astronom.
W przyszłości V1309 Sco zrobi się trochę gorętsza, osłabnie też jej blask. Z
czasem zapewne stanie się szybko wirującym olbrzymem. Najbardziej znaną
"czerwoną nową" była dotychczas V838 Monocerotis, której wybuch obserwowano
w 2002 roku. Obiekt na obrzeżach naszej Galaktyki - dokładnie w Drodze
Mlecznej, w Gwiazdozbiorze Jednorożca - był wówczas aż milion razy jaśniejszy
od Słońca.
W przeciwieństwie do obecnej sytuacji, astronomowie nie dysponowali jednak tak
bogatymi obserwacjami obiektu sprzed wybuchu. Dlatego obserwacje i wnioski
prof. Tylendy opisują czasopisma naukowe o światowej renomie. Praca toruńskiego
naukowca została złożona do druku w "Astronomy and Astrophysics",
artykuł o niej ukazał się już w "Nature".
Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń