
Mokre banknoty i zapchane otwory na drobne. To właśnie czeka bydgoszczan, którzy chcą skorzystać z automatów biletowych. Zarząd Dróg jest bezsilny w walce z wandalami i zimą.
Koszmar -
słyszymy od osób, które próbują doładować swoją kartę miejską w automatach
biletowych. Nie dość, że część z nich nie działa, to jeszcze pojawił się
problem z płatnością banknotami. Okazuje się, że przez śnieg i lód, które
znajdują się na zewnątrz urządzeń pieniądze tak mokną, że nie można zapłacić za
bilety. Taka historia spotkała Aleksandrę Macierzyńską, studentkę z Bydgoszczy,
która kilka dni temu próbowała doładować swoją kartę na przystanku przy Dworcu
PKS: - Kilkakrotnie próbowałam włożyć 10-złotowy banknot do automatu. Po chwili
był już wilgotny. To chyba przez oblodzenie. Oczywiście karty nie doładowałam -
mówi. Sugeruje także, że automaty powinny być zaopatrzone w większe wiaty,
chroniące przed deszczem i śniegiem. Bo gdy pada, papierowe pieniądze zupełnie
się nie sprawdzają. A czasem jest to jedyna możliwość, bo otwór na drobne jest
zapchany. Łukasz Seremet specjalnie podjeżdża na rondo Jagiellonów, gdyż tam
jest największa szansa, że automat będzie sprawny: - Popsute biletomaty to
jakaś plaga. Co chwila trafiam na jakiś uszkodzony. Z doświadczenia wiem, że
zazwyczaj na chodzie jest ten pod rondem Jagiellonów. No i tam odpada problem
złej pogody - twierdzi. Ale działający automat oznacza inny problem - kolejki.
Najczęściej można je zobaczyć na rondzie Toruńskim lub pod rondem Jagiellonów.
Nic dziwnego, że ludzie zbierają się właśnie tam. Od naszych czytelników
dowiedzieliśmy się, że od poniedziałku uszkodzone są trzy z dziesięciu
automatów: przy placu Kościeleckich, rondzie Grunwaldzkim i Dworcu PKS.
- Cały czas walczymy z wandalami, staramy się naprawiać automaty na bieżąco.
Codziennie ktoś zgłasza, że któryś z nich nie działa. Chuligani robią z nimi
różne rzeczy, łącznie z wlewaniem do środka płynów czy klejów. Być może właśnie
to powoduje, że pieniądze podczas korzystania z automatów są wilgotne lub się
niszczą - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik ZDMiKP. Zapytany o wiaty, które
mogłyby chronić korzystających z urządzeń przed deszczem i śniegiem, odsyła do
właściciela automatów - Mennicy Polskiej. Sam jest przekonany, że mokre
banknoty to raczej skutek aktów chuligaństwa, a nie pogody. Rzecznik Mennicy
Mariusz Przybylski uważa, że ochronne wiaty teoretycznie mogłyby stanąć, ale
nie wszędzie: - Być może podniosłoby to komfort korzystania z automatów, ale
nie sądzę, żeby było to niezbędne. Poza tym są punkty, gdzie jest to
technicznie niemożliwe, bo brakuje miejsca. Macierzyńska zastanawia się, co
właściciele automatów zrobią, gdy wiosną zacznie padać deszcz: - Nie wyobrażam
sobie używania automatów w takich warunkach. Mam nadzieję, że wtedy coś
wykombinują - mówi.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz