Festiwal Teatrów i Zdarzeń Ulicznych BULWAR zaprasza na „Transatlantyk”
GOMBRO na BULWARZE
Trudno o równie znane w świecie, polskie, „artystyczne” nazwisko niż Gombrowicz. Trudno o bardziej utytułowane grupy niż zdobywcy Fringe First – lubelskie Provisorium i Kompanię Teatr. Trudno o lepsze miejsce do pokazania „Transatlantyku” niż toruński BULWAR
Gdy w maju 1996 roku Teatr "Provisorium" rozpoczynał współpracę z Kompanią "Teatr" obie grupy zapewne nie spodziewały się jak wielkim sukcesem, owa współpraca się zakończy.
Po roku prezentacji pierwszej wspólnej premiery - Końca wieku zespoły przystępują do rocznej pracy nad "Ferdydurke"... Spotkania dwóch teatrów, dwóch odmiennych sposobów pracy i dwóch reżyserów dało efekt piorunujący.
Ferdydurke uznano za jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych w Polsce ostatniej dekady oraz najlepszą adaptację sceniczną dzieła Gombrowicza. Zespoły otrzymały 17 nagród w tym jedną z najsłynniejszych w świecie - Fringe First na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Edynburgu, Grand Prix Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Polska", Grand Prix Festiwalu Małych Form Teatralnych w Rijece, Nagrodę za Zbiorową Kreację Aktorską podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego MESS w Sarajewie oraz Nagrodę za kreowanie nowej formuły teatru na Międzynarodowym Festiwalu "Kontakt" w Toruniu.
Teraz obydwie grupy są znowu w Toruniu, znowu z Gombrowiczem.
Tym razem wystawią inną sztukę wielkiego Gombro – „Transatlantyk”. Niewątpliwie będzie to artystyczny przebój ulicznego BULWARU. Już dziś zapraszamy na nocną ucztę teatralną.
Kompania “Teatr” od 10 lat współpracuje z Teatrem Provisorium. Pięć wspólnych premier zebrało doskonałe recenzje i szereg ważnych nagród zarówno w Polsce jak i za granicą, a najgłośniejsze - “Ferdydurke” zostało uznane za jedno z największych wydarzeń w polskim życiu teatralnym lat dziewięćdziesiątych. Teraz pokażą w Toruniu „Transatlantyk”. Z aktorami Kompanii rozmawia Małgorzata Karpińska
Skąd pomysł, by przedstawić „Transatlantyk”?
Po wystawianiu „Ferdydurke” chcieliśmy spróbować czegoś innego, wzięliśmy się np. za Różewicza. Ale w 2004 r., pod koniec którego powstał spektakl, obchodziliśmy 100 rocznicę urodzin Gombrowicza. I my chcieliśmy się do tych obchodów przyłączyć.
A jak wygląda spektakl? W jaki sposób udało się przedstawić w takiej formie ten, bądź co bądź, trudny tekst?
Adaptacja „Transatlantyku” będzie dużą niespodzianką, przynajmniej mam taką nadzieję. Nasza interpretacja powinna zaskakiwać.
Skąd ta fascynacja Gombrowiczem?
Dzięki niemu odkryliśmy swój własny język, własny styl. To o czym i w jaki sposób mówi Gombrowicz jest nam naprawdę bliskie. Dlatego nie musimy robić nic wbrew sobie. Poza tym „Ferdydurke” było pierwszym istotnym przedsięwzięciem stworzonym już po połączeniu się Kompanii Teatr i Teatru Provisorium.
Dlaczego właściwie doszło do połączenia tych dwóch grup?
O, z bardzo banalnej przyczyny. Po prostu wpadliśmy na siebie z Januszem Opryńskim, co w sumie nie powinno dziwić, jako że pracujemy w tej samej instytucji – Centrum Kultury w Lublinie. Zaczęliśmy rozmawiać o teatrze, okazało się, że współpraca mogłaby dać ciekawe efekty. I rzeczywiście, zetknięcie się dwóch odmiennych sposobów pracy i dwóch reżyserów daje nietypowe rezultaty. Razem stworzyliśmy już kilka spektakli, między innymi „Koniec wieku” oparty o „Dżumę” Camusa. Także już od dziewięciu lat stanowimy jeden organizm. Zachowaliśmy różne nazwy, żeby podkreślić odrębność naszych korzeni, korzeni z których wywodzą się obie grupy.
Na jakich zasadach działacie?
To jest tak, że trzon stanowi sześć osób, które zakładały teatr. A pozostali ludzie napływają do nas z potrzeby chwili. To znaczy, kiedy realizujemy jakieś przedsięwzięcie, to po prostu angażujemy w nie odpowiednią ilość dodatkowych osób. Czasem zostają na dłużej, Czasem biorą udział tylko w poszczególnych spektaklach.
Można was wciąż nazwać teatrem alternatywnym?
To zależy od definicji teatru alternatywnego. 10, 15 lat temu taka nazwa rzeczywiście miała sens. Ale dzisiaj? Mamy dyplomy szkół teatralnych, więc jesteśmy zawodowcami. Alternatywni jesteśmy wobec ekonomii, sposobu działania. Wciąż podróżujemy, więc niemożliwością jest, byśmy grali w normalnej kategorii repertuarowej. Nie jesteśmy w stanie podporządkować się jakiemuś stałemu programowi na dany tydzień, dany miesiąc.
Nad czym w tej chwili pracujecie?
Mamy cztery czynne spektakle, z którymi jeździmy na różne festiwale. Oprócz waszego toruńskiego „Bulwaru” pojedziemy także do Katowic, Olsztyna, Moskwy, bliżej listopada do Japonii. Mamy jakieś dalekosiężne plany, ale jak na razie zamknęliśmy plany na najbliższy rok.